sobota, 16 marca 2013

Rozdział 10 Miłość kpi sobie z rozsądku

Louis
Po pysznym obiedzie stwierdziliśmy, że obejrzymy film. Amy oparła się o moje ramię i tak oglądaliśmy. Pod koniec filmu zauważyłem, że moja dziewczyna smacznie śpi. Zaniosłem ją do swojej sypialni. Przykryłem ją kocem, sam poszedłem do łazienki. Po szybkim prysznicu położyłem się obok niej. Oparłem się na łokciu i ciągle się jej przyglądałem. W planach miałem całonocne przyglądanie się jej, jednak sen mnie zmorzył. W nocy poczułem jak ktoś się do mnie przytula, uśmiechnąłem się tylko i poszedłem dalej spać. Obudziła nie spanikowana Amy.
- O matko, zaraz spóźnię się do pracy.
- Spokojnie.- powiedziałem zaspany.- Daj zadzwonię do niego i powiem, że jesteś chora.
- Ale Lou, nie wolno kłamać.- jęknęła.
- Oj cicho. Daj mi ten telefon. 
- Nie Lou.- zaprotestowała.
Wstałem z łóżka i podszedłem do niej. Złapałem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Zachłannie wpiłem się w jej usta.
- Amy, skarbie daj mi telefon.- powiedziałem wprost do jej ucha.
- Proszę. Ale tylko jeden dzień.- ostrzegła.
- Tak oczywiście.- powiedziałem z chytrym uśmieszkiem i wybrałem numer do jej redakcji.- Dzień dobry, z tej strony Louis Tomilson.
- Dzień dobry panie Tomilnson, coś się stało?
- Tak, pani Amelia Mathway jest chora i do końca tygodnie nie będzie jej w pracy.- powiedziałem unikając latających przedmiotów.
- Czy to coś poważnego?- zapytał nieco przerażony.
- Nie, to tylko przeziębienie, ale Amy musi poleżeć i odpocząć parę dni.
- Nie mam problemu panie Tomilnson. Do widzenie.
- Do widzenia.- powiedziałem rozłączając się.
- Louisie Tomilnson, ja cię zabiję miał być...- nie dałem jej skończyć bo znowu ją pocałowałem.- ... jedne dzień.
- Marudzisz, słoneczko. Idę robić śniadanie.
- Lou ty mnie zawieź do domu, bo ja nie mam ciuchów na przebranie.
- Pożyczę ci coś od Daniell.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę sypialni Liama. Najpierw grzecznie zapukałem, co nie było w moim stylu, ale ostatnio dostałem mocne kazanie.
- Proszę.- wszedłem do środka.- Louis ty pukasz?- zapytała Daniell.
- Eee... czasami.- odpowiedziałem.- Dani pożyczyłabyś coś do ubrania dla Amy?
- Jasne.- brunetka wstała z łóżka i poszła do szafy.- Lou czujesz coś do niej?
- Tak.- odpowiedziałem od razu.- Ja się w niej zakochałem. Jest moim promykiem słońca w szary dzień.
- Oj ty poeto.- zaśmiała się.- proszę, ciuchy dla twojego promyka.
- Kochana jesteś.- pocałowałem ją w policzek i wyszedłem.- Amy mam dla ciebie ciuchy.- oznajmiłem wchodząc do pokoju.  Zamarłem ze strachu.
Amelia
Jak tylko Louis wyszedł z pokoju, znowu nie mogłam złapać tchu. Oparłam się o komodę i usilnie próbowałam złapać oddech. Zrobiło mi się słabo, upadając zwaliłam kilka ramek.
Louis
Amy leżała na podłodze, wokół niej było pełno rozbitego szkła. Rzuciłem na ziemię ciuchy trzymane w ręku i podbiegłem do dziewczyny. Ledwo oddychała.
- Liam dzwoń po karetkę.- krzyknąłem.
W pokoju pojawił się Liam z komórką w ręku. Spojrzał na nieprzytomna dziewczynę i od razu wybrał numer. Położyłem ją na boku, żeby łatwiej się jej oddychało. Po kilku minutach, które zdawały się wiecznością przyjechała karetka.


Kiepski ma czas ten Louis w moich opowiadaniach. Od razu mówię, żeby nikt nie zaczął mi grozić uduszeniem, nikogo zabijać nie będę, możecie spać spokojnie. Mile widziane komentarze.

9 komentarzy:

  1. UWAGA, CI CO PISZĘ KOMY POD MOIM NIECH JEJ NIE GROŻĄ. JA TO ZROBIĘ ODPOWIEDNIO, ALE JUŻ NIE TU.
    Tak słodko było na początku, ale nie ? Trzeba to zepsuć?? Cholera jasna uduszzzzę no uduszę. Albo nie...hmm zabiję, ale nie ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś w tak brzydki sposób zniszczyć tak pięknie zapowiadający się rozdział... myślałam że w kom napisze "Awww jak słodko" i dupa bo mogę tylko napisać Grrr... jak mogłaś im to zrobić?!
    No nic, czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Louis wykrakał całe to nieszczęście. Masz szczęście. Ja chcę Amy całą i zdrową jasne?
    Rozdział bardzo mi się podoba, czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no ... ,ale co tam rozdział fajny .Zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufff już myślałam, że chcesz ja usmiercić. Współczyułabym Louisowi. Zajebiste. <3 !!! Pisać to ty umiesz. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowne, uwielbiam twoje opowiadanie! *.* czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!
    zapraszam do mnie: http://whatswrongwithourfriendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. fantastyczny :D - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział!!!
    Uwielbiam twój styl pisania (dlatego czytam prawie wszystkie twoje blogi-tak wiem jestem walnięta). Pliiis jak najszybciej dodaj kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń