Amelia
Wstałam około 10, jeszcze w piżamie na którą składały się brązowe spodenki i koszulka na ramiączkach zeszłam na dół. Moim codziennym zwyczajem nalałam sobie w wysoką szklankę soku pomarańczowego. Opierając się o blat w kuchni powoli piłam sok. Rozglądałam się po całym pokoju. Najpierw moje oczy dostrzegły czyjeś białe Vansy, a później osobę śpiącą na kanapie. Jak dla mnie na tej kanapie mógłby spać każdy, byle nie ten loczek. No i na moje szczęście musiał się obudzić. Spojrzał na mnie i leniwie się uśmiechną.
- Cześć piękna.- powiedział, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Cześć.- warknęłam wstawiając pustą szklankę do zlewu.- Co robisz na mojej kanapie?
- Mia pozwoliła mi się przespać.- odpowiedział, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Aha.
Skierowałam się w stronę schodów, czułam jego wzrok na sobie, ale mało się tym przejmowałam. Skierowałam się prosto pod prysznic. Nadal na sobie czułam zapach alkoholu i papierosów. Po wspaniałej kąpieli wyszłam spod prysznic i tylko w ręczniku przemknęłam się do pokoju, bo nie wzięłam nic do przebrana. Z czystymi rzeczami wróciłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i chciałam zacząć się ubierać kiedy moich uszu doszedł szum wody. Spojrzałam w stronę kabiny, za drzwiami z matowego szkła stał nie kto inny jak Harry. Zażenowana wyszłam z łazienki. Ubrałam się w pokoju. Wzięłam swój telefon, napisałam kartkę do Mi, że wychodzę i poszłam na spacer. Brakowało mi tego świeżego powietrza jakim mogłam oddychać podczas wspinaczki, ale nie umiałam do tego wrócić. Pokręciłam głową w celu usunięcia z niej nieprzyjemnych wspomnień. Sama się sobie dziwię, że wczoraj powiedziałam komuś prawdę. W Starbucksie kupiłam sobie kawę i spacerkiem szłam w kierunku parku. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam analizować wszystko co wczoraj usłyszałam. Tak już miałam, że każdą rzecz musiałam dokładnie rozumieć. Może Louis wydawał się dla mnie znajomy bo też stracił kogoś bliskiego. Upiłam kolejny łyk kawy i napawałam się wiosennym słońcem. O tej godzinie już dawno z tatą bylibyśmy na klifie.
- Amy nie wolno ci o tym myśleć.- skarciłam sama siebie.
Zadręczanie się własnymi wspomnieniami przerwał mi mój telefon. Upierdliwe urządzenie nie chciało przestać dzwonić. Znalazłam je w mojej torebce i odebrałam wcześniej sprawdzając kto dzwoni.
- Cześć mamo.- przywitałam się ze swoją rodzicielką.
- Cześć córeczko.- w jej głosie było słychać podekscytowanie.- Stęskniłam się już za tobą.
Przyznaję się, za często nie odwiedzałam rodzinnego miasta, ale za bardzo ono budziło moje wspomnienia. Londyn był nowym startem bez przeszłości.
- Ja też mamo, ale mam strasznie dużo pracy.- częściowo nie kłamałam, bo miałam dużo pracy.
- Wiem córeczko. Chciałam ci tylko powiedzieć, że wychodzę za Grega.- moja kawa własnie wylądowała na ziemi.
- Słucham?- to mnie mama zaskoczyła.
- Amy wiem, że nie pogodziłaś się z tym że znalazłam kogoś innego, ale Greg sprawia, że jestem szczęśliwa.
- Ja się cieszę mamo, po prostu mnie zaskoczyłaś.- teraz pewnie nad moją głową wisi wielki neon kłamczucha.
- Na prawdę?
- Tak mamo.- odpowiedziałam.- A kiedy ślub?
- W czerwcu.
- To wspaniale, wiesz muszę kończyć bo mam drugi telefon. Pa mamo.
Nie mogę jej winić, że się zakochała. Z tatą nie układało im się za dobrze, a później ten wypadek. Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. Za dużo wspomnień jak na jeden poranek. Siedziałam na tej ławce i jak durna wylewałam łzy. W tej chwili czułam się jak mała dziewczynka potrzebująca swojego tatusia. Chciałam, żeby ktoś po prostu mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Chyba zacznę wierzyć, że marzenia się spełniają, bo poczułam jak ktoś mnie przytula. Chociaż prawie go nie znałam wszędzie rozpoznałabym ten zapach. Co było w tym facecie, że przy nim czułam się dobrze?
- Amy, nie płacz.- powiedział głaszcząc mnie po głowie.- Wszystko będzie dobrze, zawsze tak jest. Najpierw cierpimy, a później los zsyła nam promyk słońca, żeby nieco rozjaśnić to nasze życie.
- Ja jeszcze takiego nie dostałam.- stwierdziłam odrywając się od jego torsu.
- Na pewno dostaniesz.- powiedział łapiąc mnie za brodę i podnosząc moją głowę tak, że patrzyłam w jego niebieskie oczy.
- A ty dostałeś?- zapytałam.
Louis
Nie mogłem spać więc wyszedłem na spacer, chodziłem po parku kiedy na ławce zobaczył Amy. Płakała. Bez dłuższego zastanowienia podszedłem do niej i przytuliłem.
- Amy nie płacz.- poprosiłem.- Wszystko będzie dobrze, zawsze tak jest. Najpierw cierpimy, a później los zsyła nam promyk słońca, żeby nieco rozjaśnić to nasze życie.
- Ja jeszcze takiego nie dostałam.- powiedziała odsuwając się ode mnie.
- Na pewno dostaniesz.- delikatnie chwyciłem jej brodę i podniosłem jej głowę tak, że mogłem śmiało patrzeć w jej zielone oczy.
- A ty dostałeś?- zapytała.
Jeszcze raz spojrzałem na nią, zatopiłem się w hipnotyzujących zielonych oczach. Nachyliłem się i szepnąłem jej do ucha.
- Tak.- najpierw złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku, po chwili moje usta szukały jej ust. Najpierw delikatnie musnąłem jej usta w obawie, że może tego nie chcieć, ale jak oddała pocałunek przysuwając się bliżej mnie, zacząłem całować ją coraz bardziej zachłannie. - Ty nim jesteś.- powiedziałem odrywając się od jej delikatnych warg.
_____________________________________________________
Dzisiaj to tyle, mam nadzieję, że się wam spodoba. Mile widziane komentarze. Jako, że zakończyłam jedno z moich opowiadań WMYB założyłam w zamian nowe Niepozorni jeszcze w tym tygodniu postaram dodać na nim prolog. Serdecznie zapraszam.
Wstałam około 10, jeszcze w piżamie na którą składały się brązowe spodenki i koszulka na ramiączkach zeszłam na dół. Moim codziennym zwyczajem nalałam sobie w wysoką szklankę soku pomarańczowego. Opierając się o blat w kuchni powoli piłam sok. Rozglądałam się po całym pokoju. Najpierw moje oczy dostrzegły czyjeś białe Vansy, a później osobę śpiącą na kanapie. Jak dla mnie na tej kanapie mógłby spać każdy, byle nie ten loczek. No i na moje szczęście musiał się obudzić. Spojrzał na mnie i leniwie się uśmiechną.
- Cześć piękna.- powiedział, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Cześć.- warknęłam wstawiając pustą szklankę do zlewu.- Co robisz na mojej kanapie?
- Mia pozwoliła mi się przespać.- odpowiedział, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Aha.
Skierowałam się w stronę schodów, czułam jego wzrok na sobie, ale mało się tym przejmowałam. Skierowałam się prosto pod prysznic. Nadal na sobie czułam zapach alkoholu i papierosów. Po wspaniałej kąpieli wyszłam spod prysznic i tylko w ręczniku przemknęłam się do pokoju, bo nie wzięłam nic do przebrana. Z czystymi rzeczami wróciłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i chciałam zacząć się ubierać kiedy moich uszu doszedł szum wody. Spojrzałam w stronę kabiny, za drzwiami z matowego szkła stał nie kto inny jak Harry. Zażenowana wyszłam z łazienki. Ubrałam się w pokoju. Wzięłam swój telefon, napisałam kartkę do Mi, że wychodzę i poszłam na spacer. Brakowało mi tego świeżego powietrza jakim mogłam oddychać podczas wspinaczki, ale nie umiałam do tego wrócić. Pokręciłam głową w celu usunięcia z niej nieprzyjemnych wspomnień. Sama się sobie dziwię, że wczoraj powiedziałam komuś prawdę. W Starbucksie kupiłam sobie kawę i spacerkiem szłam w kierunku parku. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam analizować wszystko co wczoraj usłyszałam. Tak już miałam, że każdą rzecz musiałam dokładnie rozumieć. Może Louis wydawał się dla mnie znajomy bo też stracił kogoś bliskiego. Upiłam kolejny łyk kawy i napawałam się wiosennym słońcem. O tej godzinie już dawno z tatą bylibyśmy na klifie.
- Amy nie wolno ci o tym myśleć.- skarciłam sama siebie.
Zadręczanie się własnymi wspomnieniami przerwał mi mój telefon. Upierdliwe urządzenie nie chciało przestać dzwonić. Znalazłam je w mojej torebce i odebrałam wcześniej sprawdzając kto dzwoni.
- Cześć mamo.- przywitałam się ze swoją rodzicielką.
- Cześć córeczko.- w jej głosie było słychać podekscytowanie.- Stęskniłam się już za tobą.
Przyznaję się, za często nie odwiedzałam rodzinnego miasta, ale za bardzo ono budziło moje wspomnienia. Londyn był nowym startem bez przeszłości.
- Ja też mamo, ale mam strasznie dużo pracy.- częściowo nie kłamałam, bo miałam dużo pracy.
- Wiem córeczko. Chciałam ci tylko powiedzieć, że wychodzę za Grega.- moja kawa własnie wylądowała na ziemi.
- Słucham?- to mnie mama zaskoczyła.
- Amy wiem, że nie pogodziłaś się z tym że znalazłam kogoś innego, ale Greg sprawia, że jestem szczęśliwa.
- Ja się cieszę mamo, po prostu mnie zaskoczyłaś.- teraz pewnie nad moją głową wisi wielki neon kłamczucha.
- Na prawdę?
- Tak mamo.- odpowiedziałam.- A kiedy ślub?
- W czerwcu.
- To wspaniale, wiesz muszę kończyć bo mam drugi telefon. Pa mamo.
Nie mogę jej winić, że się zakochała. Z tatą nie układało im się za dobrze, a później ten wypadek. Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. Za dużo wspomnień jak na jeden poranek. Siedziałam na tej ławce i jak durna wylewałam łzy. W tej chwili czułam się jak mała dziewczynka potrzebująca swojego tatusia. Chciałam, żeby ktoś po prostu mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Chyba zacznę wierzyć, że marzenia się spełniają, bo poczułam jak ktoś mnie przytula. Chociaż prawie go nie znałam wszędzie rozpoznałabym ten zapach. Co było w tym facecie, że przy nim czułam się dobrze?
- Amy, nie płacz.- powiedział głaszcząc mnie po głowie.- Wszystko będzie dobrze, zawsze tak jest. Najpierw cierpimy, a później los zsyła nam promyk słońca, żeby nieco rozjaśnić to nasze życie.
- Ja jeszcze takiego nie dostałam.- stwierdziłam odrywając się od jego torsu.
- Na pewno dostaniesz.- powiedział łapiąc mnie za brodę i podnosząc moją głowę tak, że patrzyłam w jego niebieskie oczy.
- A ty dostałeś?- zapytałam.
Louis
Nie mogłem spać więc wyszedłem na spacer, chodziłem po parku kiedy na ławce zobaczył Amy. Płakała. Bez dłuższego zastanowienia podszedłem do niej i przytuliłem.
- Amy nie płacz.- poprosiłem.- Wszystko będzie dobrze, zawsze tak jest. Najpierw cierpimy, a później los zsyła nam promyk słońca, żeby nieco rozjaśnić to nasze życie.
- Ja jeszcze takiego nie dostałam.- powiedziała odsuwając się ode mnie.
- Na pewno dostaniesz.- delikatnie chwyciłem jej brodę i podniosłem jej głowę tak, że mogłem śmiało patrzeć w jej zielone oczy.
- A ty dostałeś?- zapytała.
Jeszcze raz spojrzałem na nią, zatopiłem się w hipnotyzujących zielonych oczach. Nachyliłem się i szepnąłem jej do ucha.
- Tak.- najpierw złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku, po chwili moje usta szukały jej ust. Najpierw delikatnie musnąłem jej usta w obawie, że może tego nie chcieć, ale jak oddała pocałunek przysuwając się bliżej mnie, zacząłem całować ją coraz bardziej zachłannie. - Ty nim jesteś.- powiedziałem odrywając się od jej delikatnych warg.
_____________________________________________________
Dzisiaj to tyle, mam nadzieję, że się wam spodoba. Mile widziane komentarze. Jako, że zakończyłam jedno z moich opowiadań WMYB założyłam w zamian nowe Niepozorni jeszcze w tym tygodniu postaram dodać na nim prolog. Serdecznie zapraszam.
Nop super. Tylko czekałam na ten rozdział. hehe kocham
OdpowiedzUsuńPewnie, że się podoba:) trochę krótki, ale za to jaka końcówka:) Louis!! :D I love :) Czekam na kolejny z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuńŚwietny;)Szkoda że krótki ale świetny ;) czekam na nn!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz, co prawda przeczytałam dopiero jeden rozdział, a już mi się podoba twój styl pisania :> W wolnej chwili zajrzę na Twojego bloga i przeczytam go całego. Pozdrawiam oraz życzę dalszej weny ;**
OdpowiedzUsuńfajniutkie :D - patrysia
OdpowiedzUsuń