Amelia
Siedziałam na szpitalnym łóżku i próbowałam wstać. Kilka kroków mnie męczyło. Podniosłam się i trzymając się łóżka zrobiła kilka kroków. Zadowolona z siebie wróciłam do łóżka. Lekarz powiedział, że za parę dni mnie wypuści. Do sali wszedł Louis. Jak dzwonił to mówił, że ma dla mnie niespodziankę. Na rękach trzymał naszą córeczkę. Była taka śliczna. Ubrana w różowiutką kurteczkę.
- Patrz kto tutaj jest- powiedział.- Mamusia.
Podał mi Emmaline na ręce. Pierwszy raz trzymałam moją córeczkę. Patrzyła na mnie niebieskimi oczkami.
- Moje słoneczko- powiedziałam.- Louis jak namówiłeś lekarzy.
- Mam z nimi dobry układ, no i jeszcze z pielęgniarkami. Podoba się moja niespodzianka kochanie?
- Bardzo- stwierdziłam całując go w policzek. - Lottie się na ciebie skarżyła.
- Nie pozwoliłem jej iść na całonocną imprezę. Amy ja wiem czym to się skończy.
- Emma będziesz miała ciężkie życie z tym twoim tatusiem.
- No przecież to moja księżniczka. Poczekacie tu na mnie chwilę ja pójdę do lekarza?
- Idź, idź.
Louis
Zostawiłem moje dwie dziewczyny i poszedłem do gabinetu lekarza. Najpierw grzecznie zapukałem, ostatnio wchodzi mi to w nawyk.
- Pan Tomilnson jak miło. Coś się stało?
- Chciałem zapytać kiedy będę mógł zabrać Amelię do domu.
- Na pewno przed świętami. Jutro wykonamy badania i podejmiemy decyzje. Żona zadowolona z niespodzianki.
- Bardzo. Dziękuję panie doktorze.
- To moja praca.
Ustałem w drzwiach i patrzyłem jak Amy bawi się z Emmą. Nie mogłem oderwać od nich wzroku.
- Długo będziesz się nam przyglądał?
- Całe życie- odpowiedziałem.- O widzę, że księżniczka śpiąca jest.
- No chyba. Idziesz już?- zapytała nieco smutna.
- Nie. Jeszcze mam dużo czasu.
Amy położyła się na łóżku, kładąc obok siebie Emmę. Dziewczynka złapała w swoją małą piąstkę palec Amelii i tak leżała, aż w końcu zasnęła. Nie było piękniejszego widoku na świecie
Amelia
Ubrałam się w ciuchy przyniesione przez Louisa. Patrząc na cały zestaw od razu było widać, że wybierała to Lottie. Przeczesałam jeszcze blond włosy i gotowa wyszłam z łazienki. Na łóżku stała już spakowana torba, a na fotelu siedział Louis.
- Do domu?- zapytał.
- Oczywiście.
Pomógł mi jeszcze złożyć płaszcz, wziął moją torbę i wyszliśmy ze szpitala. W końcu mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Z uśmiechem skierowałam się do samochodu. Louis rzucił w moim kierunku kluczyki.
- Dzisiaj ty prowadzisz, a ja będę mógł cały czas na ciebie się patrzeć.
- Naprawdę mogę poprowadzić. Louis jesteś wspaniały.- Rzuciłam mu się na szyję delikatnie całując w usta.
- I tego było warte moje poświęcenie.
- Ja cię mogę całować bez powodu- stwierdziłam jeszcze raz go całując.
- Nie kuś kochanie- powiedział odsuwając mnie od ciebie.- Chodź bo w domu się niecierpliwią.
Usiadłam za kółkiem jego auta i pojechaliśmy do domu. Nieco mnie rozpraszała ta jego ręka na moim kolanie, ale jakoś udało mi się dowieść nas w jednym kawałku. Lou wziął moją torbę, a ja weszłam do domu. Wszyscy od razu się na mnie rzucili.
- Bo mnie udusicie- jęknęłam.- Też za wami tęskniłam.
W końcu wszyscy poszli. Stałam nad łóżeczkiem i patrzyłam jak Emma śpi. Przez sen trzymała mój palec. Odwróciłam się słysząc kroki. Do pokoiku wszedł Louis. Objął mnie w tali, a głowę położył na ramieniu.
- Jak się pani czuje, pani Tomilnson?
- Wyśmienicie, panie Tomilnson.- Obróciłam się w jego ramionach. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i szeroko się uśmiechnęłam.- Emma ma identyczny kolor oczu.
- Coś po mnie musi mieć.
Jego usta urządzały sobie wędrówkę po moim ramieniu. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
- Nie ładnie tak przy dziecku- zauważyła Lottie.
- Ale my nic nie robimy. Nie masz swoich zajęć?
- Akurat, ktoś mi zabronił iść na randkę ze swoim chłopakiem- wypomniała mu, a ja zaczęłam się śmiać.
- Zabroniłeś to teraz cierp.
Wyszłam z pokoiku i skierowałam się do naszej łazienki. Wzięłam długi prysznic. Długość mojej kąpieli to wina Louisa.
Siedziałam na szpitalnym łóżku i próbowałam wstać. Kilka kroków mnie męczyło. Podniosłam się i trzymając się łóżka zrobiła kilka kroków. Zadowolona z siebie wróciłam do łóżka. Lekarz powiedział, że za parę dni mnie wypuści. Do sali wszedł Louis. Jak dzwonił to mówił, że ma dla mnie niespodziankę. Na rękach trzymał naszą córeczkę. Była taka śliczna. Ubrana w różowiutką kurteczkę.
- Patrz kto tutaj jest- powiedział.- Mamusia.
Podał mi Emmaline na ręce. Pierwszy raz trzymałam moją córeczkę. Patrzyła na mnie niebieskimi oczkami.
- Moje słoneczko- powiedziałam.- Louis jak namówiłeś lekarzy.
- Mam z nimi dobry układ, no i jeszcze z pielęgniarkami. Podoba się moja niespodzianka kochanie?
- Bardzo- stwierdziłam całując go w policzek. - Lottie się na ciebie skarżyła.
- Nie pozwoliłem jej iść na całonocną imprezę. Amy ja wiem czym to się skończy.
- Emma będziesz miała ciężkie życie z tym twoim tatusiem.
- No przecież to moja księżniczka. Poczekacie tu na mnie chwilę ja pójdę do lekarza?
- Idź, idź.
Louis
Zostawiłem moje dwie dziewczyny i poszedłem do gabinetu lekarza. Najpierw grzecznie zapukałem, ostatnio wchodzi mi to w nawyk.
- Pan Tomilnson jak miło. Coś się stało?
- Chciałem zapytać kiedy będę mógł zabrać Amelię do domu.
- Na pewno przed świętami. Jutro wykonamy badania i podejmiemy decyzje. Żona zadowolona z niespodzianki.
- Bardzo. Dziękuję panie doktorze.
- To moja praca.
Ustałem w drzwiach i patrzyłem jak Amy bawi się z Emmą. Nie mogłem oderwać od nich wzroku.
- Długo będziesz się nam przyglądał?
- Całe życie- odpowiedziałem.- O widzę, że księżniczka śpiąca jest.
- No chyba. Idziesz już?- zapytała nieco smutna.
- Nie. Jeszcze mam dużo czasu.
Amy położyła się na łóżku, kładąc obok siebie Emmę. Dziewczynka złapała w swoją małą piąstkę palec Amelii i tak leżała, aż w końcu zasnęła. Nie było piękniejszego widoku na świecie
Amelia
Ubrałam się w ciuchy przyniesione przez Louisa. Patrząc na cały zestaw od razu było widać, że wybierała to Lottie. Przeczesałam jeszcze blond włosy i gotowa wyszłam z łazienki. Na łóżku stała już spakowana torba, a na fotelu siedział Louis.
- Do domu?- zapytał.
- Oczywiście.
Pomógł mi jeszcze złożyć płaszcz, wziął moją torbę i wyszliśmy ze szpitala. W końcu mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Z uśmiechem skierowałam się do samochodu. Louis rzucił w moim kierunku kluczyki.
- Dzisiaj ty prowadzisz, a ja będę mógł cały czas na ciebie się patrzeć.
- Naprawdę mogę poprowadzić. Louis jesteś wspaniały.- Rzuciłam mu się na szyję delikatnie całując w usta.
- I tego było warte moje poświęcenie.
- Ja cię mogę całować bez powodu- stwierdziłam jeszcze raz go całując.
- Nie kuś kochanie- powiedział odsuwając mnie od ciebie.- Chodź bo w domu się niecierpliwią.
Usiadłam za kółkiem jego auta i pojechaliśmy do domu. Nieco mnie rozpraszała ta jego ręka na moim kolanie, ale jakoś udało mi się dowieść nas w jednym kawałku. Lou wziął moją torbę, a ja weszłam do domu. Wszyscy od razu się na mnie rzucili.
- Bo mnie udusicie- jęknęłam.- Też za wami tęskniłam.
W końcu wszyscy poszli. Stałam nad łóżeczkiem i patrzyłam jak Emma śpi. Przez sen trzymała mój palec. Odwróciłam się słysząc kroki. Do pokoiku wszedł Louis. Objął mnie w tali, a głowę położył na ramieniu.
- Jak się pani czuje, pani Tomilnson?
- Wyśmienicie, panie Tomilnson.- Obróciłam się w jego ramionach. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i szeroko się uśmiechnęłam.- Emma ma identyczny kolor oczu.
- Coś po mnie musi mieć.
Jego usta urządzały sobie wędrówkę po moim ramieniu. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
- Nie ładnie tak przy dziecku- zauważyła Lottie.
- Ale my nic nie robimy. Nie masz swoich zajęć?
- Akurat, ktoś mi zabronił iść na randkę ze swoim chłopakiem- wypomniała mu, a ja zaczęłam się śmiać.
- Zabroniłeś to teraz cierp.
Wyszłam z pokoiku i skierowałam się do naszej łazienki. Wzięłam długi prysznic. Długość mojej kąpieli to wina Louisa.
No i mamy następny. Mam nadzieję, że się podobał. Mile widziane komentarze i do nastepnego.
haha okay czytaj między wierszami zrozumiałam końcową aluzję :D rozdział świetny, słodki zabawny i romantyczny
OdpowiedzUsuńcudny <3 humor mam teraz w 100% lepszy, dziekuje ci ;* :) czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńświetny rozdział !! :D
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie :D
Jej.... Lovvvciam cię!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) Dobrze że wróciła do domu ;)
OdpowiedzUsuńBoski, jak to dobrze że wszystko się skończyło dobrze hihi.
OdpowiedzUsuń