Amelia
Coraz szybciej zbliżał się wrzesień, a Lottie chodziła coraz bardziej smutna. Dosłownie uśmiechała się przy Niallu. Całą trójką usiedliśmy do kolacji. Szesnastolatka grzebała niemrawo w talerzu. Strasznie szkoda mi jej było.
- Louis powiedz jej w końcu bo się nam dziewczyna zagłodzi.- rozkazała mężowi.
- Co ma mi powiedzieć?- zapytała Lottie podnosząc głowę do góry.
- Wiesz siostra rozmawiałem z mamą i zgodziła się, żebyś mogła zostać z nami.
Niebieskie oczy zaświeciły się radośnie. Wstała od stołu i przytuliła brata.
- Podziękowania należą się mojej żonie. - powiedział Lou, a ta zaczęła mnie przytulać.
- No chyba podoba ci się perspektywa mieszkania z płaczącym dzieckiem.- zaśmiałam się.
- Fajnie będzie.- stwierdziła.- Lou mogę iść do Nialla. Proszę, proszę braciszku.
- A idź tylko niech cię później odwiezie.
- Dziękuję.
Wybiegła z jadalni. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Z Louisem zaczęliśmy się śmiać. Mój mąż pozmywał naczynia, a ja siedziała na kanapie. Straszliwie bolały mnie plecy. Dołączył do mnie Lou z popcornem. Oglądaliśmy jakiś film, praktycznie siedziałam na jego kolanach. Louis z jękiem się ode mnie odsunął.
- Kochanie nie znęcaj się nade mną.- powiedział.
- Ja się znęcam?
- Mam na ciebie taką ochotę, że ledwo się powstrzymuję. Nie chcę zrobić wam krzywdy.- odpowiedział, a ja się zaśmiałam.
- Fajnie wiedzieć, że chociaż wyglądam jak hipopotam to nadal cię pociągam.
- Nie wyglądasz jak hipopotam, jesteś najpiękniejsza na świecie.- pocałował mnie policzek.
- Lou, ja muszę jutro zajść do pracy.- powiedziałam.
- Do pracy, Amy jesteś na zwolnieniu.
- Tak, ale ja się nudzę i napiszę może kilka artykułów. Lou ty zaraz jedziesz na dwa tygodni, a ja się będę nudzić i tęsknić. Muszę się czymś zając. Lepsze pisanie artykułów niż malowanie ścian.
- No dobra jutro pojedziemy do redakcji.
- Dziękuję.- cmoknęłam go w usta.- Śpię dzisiaj na kanapie.
- Co? Czemu?- zapytał.
- No bo nie chce mi się ruszać. Plecy mnie bolą.
- Oj ty moje biedactwo.
Lou podniósł się z kanapy i wziął mnie na ręce. Sprawiał wrażenie, że nic dla niego nie ważyłam, a jak ostatnio ustałam na wagę to sama się przeraziłam. Położył mnie na łóżku. Kilka chwil później smacznie sobie spałam. Musiałam obudzić się w środku nocy. Głodna byłam jak cholera. Po cichu, żeby nie obudzić Louisa wstałam z łóżka. Jakoś ostatnio byłam strasznie niezdarna. Walnęłam się nogą w nóżkę od naszego łóżka.
- Cholera jasna. Głupia nóżka.- powiedziałam.
- Co się stał?- zapytał zaspany Lou.
- Nic tylko się uderzyłam. Śpij.
- Gdzie idziesz?
- Głodne jesteśmy.- odpowiedziałam.
- Było mnie obudzić kochanie.
- Przecież sama mogę sobie zrobić jeść.
- Chodź i nie dyskutuj.
Louis uparł się i zrobił mi jeść. Trochę się dziwnie na mnie patrzył jak poprosiłam o masło orzechowe i ogórki.
- Dobra ponoć w ciąży je się strasznie dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że cię mdłości nie będą męczyć.
- Przeszły mi już dawno. Dziękuję pyszne było. Idziemy spać?
- Tak.
Poszliśmy na górę, tylko ja najpierw musiałam do łazienki. Obudziłam się dość wcześnie jak na moje standardy, ostatnio potrafiłam spać. Louis obok nie było. Poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w jeansy i wielką bluzkę. Zeszłam na dół gdzie siedział mój poddenerwowany mąż.
- Co się stało?- zapytałam.
- Lottie nie wróciła na noc.- odpowiedział.
- Pewnie została u chłopaków.- stwierdziłam i poszłam do kuchni.
- No i tego się boję.- powiedział idąc za mną.
- Przecież oni się nią zajmą.
- Tak, a jeśli ona i Niall, no wiesz...
- Co mam wiedzieć?
- No spali ze sobą.- odpowiedział.
- Weź przestań się zachowywać jak nadopiekuńczy ojciec, bo jeszcze nim nie jesteś. Kotku, Lottie to odpowiedzialna dziewczyna i na pewno nie zrobi nic głupiego, a Niall do niczego jej nie zmusi. Przecież go znasz, to najbardziej nieśmiały chłopak jakiego znam.
- A co jeśli? Nie chcę, żeby jej się krzywda stała.
- Zaufaj swojemu przyjacielowi i siostrze.
- No ja im ufam, w pewnym sensie. Czemu jej nie odwiózł?- jęknął wyprowadzając mnie tym samym z równowagi.
- Louis do jasnej cholery, nawet jeśli się przespali to ich sprawa. Oni będą w najgorszym wypadku rodzicami. Z łaski swej przestań się tak zachowywać bo mnie to kurwa drażni.- krzyknęłam.
- Dobra, ale ty nie przeklinaj.
- Jak mnie nie będziesz wyprowadzał z równowagi to nie będę przeklinać. Chodź pojedziemy do tej redakcji.
- A śniadanie?
- Odechciało mi się jeść. Chodź bo pojadę sama.
Coraz szybciej zbliżał się wrzesień, a Lottie chodziła coraz bardziej smutna. Dosłownie uśmiechała się przy Niallu. Całą trójką usiedliśmy do kolacji. Szesnastolatka grzebała niemrawo w talerzu. Strasznie szkoda mi jej było.
- Louis powiedz jej w końcu bo się nam dziewczyna zagłodzi.- rozkazała mężowi.
- Co ma mi powiedzieć?- zapytała Lottie podnosząc głowę do góry.
- Wiesz siostra rozmawiałem z mamą i zgodziła się, żebyś mogła zostać z nami.
Niebieskie oczy zaświeciły się radośnie. Wstała od stołu i przytuliła brata.
- Podziękowania należą się mojej żonie. - powiedział Lou, a ta zaczęła mnie przytulać.
- No chyba podoba ci się perspektywa mieszkania z płaczącym dzieckiem.- zaśmiałam się.
- Fajnie będzie.- stwierdziła.- Lou mogę iść do Nialla. Proszę, proszę braciszku.
- A idź tylko niech cię później odwiezie.
- Dziękuję.
Wybiegła z jadalni. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Z Louisem zaczęliśmy się śmiać. Mój mąż pozmywał naczynia, a ja siedziała na kanapie. Straszliwie bolały mnie plecy. Dołączył do mnie Lou z popcornem. Oglądaliśmy jakiś film, praktycznie siedziałam na jego kolanach. Louis z jękiem się ode mnie odsunął.
- Kochanie nie znęcaj się nade mną.- powiedział.
- Ja się znęcam?
- Mam na ciebie taką ochotę, że ledwo się powstrzymuję. Nie chcę zrobić wam krzywdy.- odpowiedział, a ja się zaśmiałam.
- Fajnie wiedzieć, że chociaż wyglądam jak hipopotam to nadal cię pociągam.
- Nie wyglądasz jak hipopotam, jesteś najpiękniejsza na świecie.- pocałował mnie policzek.
- Lou, ja muszę jutro zajść do pracy.- powiedziałam.
- Do pracy, Amy jesteś na zwolnieniu.
- Tak, ale ja się nudzę i napiszę może kilka artykułów. Lou ty zaraz jedziesz na dwa tygodni, a ja się będę nudzić i tęsknić. Muszę się czymś zając. Lepsze pisanie artykułów niż malowanie ścian.
- No dobra jutro pojedziemy do redakcji.
- Dziękuję.- cmoknęłam go w usta.- Śpię dzisiaj na kanapie.
- Co? Czemu?- zapytał.
- No bo nie chce mi się ruszać. Plecy mnie bolą.
- Oj ty moje biedactwo.
Lou podniósł się z kanapy i wziął mnie na ręce. Sprawiał wrażenie, że nic dla niego nie ważyłam, a jak ostatnio ustałam na wagę to sama się przeraziłam. Położył mnie na łóżku. Kilka chwil później smacznie sobie spałam. Musiałam obudzić się w środku nocy. Głodna byłam jak cholera. Po cichu, żeby nie obudzić Louisa wstałam z łóżka. Jakoś ostatnio byłam strasznie niezdarna. Walnęłam się nogą w nóżkę od naszego łóżka.
- Cholera jasna. Głupia nóżka.- powiedziałam.
- Co się stał?- zapytał zaspany Lou.
- Nic tylko się uderzyłam. Śpij.
- Gdzie idziesz?
- Głodne jesteśmy.- odpowiedziałam.
- Było mnie obudzić kochanie.
- Przecież sama mogę sobie zrobić jeść.
- Chodź i nie dyskutuj.
Louis uparł się i zrobił mi jeść. Trochę się dziwnie na mnie patrzył jak poprosiłam o masło orzechowe i ogórki.
- Dobra ponoć w ciąży je się strasznie dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że cię mdłości nie będą męczyć.
- Przeszły mi już dawno. Dziękuję pyszne było. Idziemy spać?
- Tak.
Poszliśmy na górę, tylko ja najpierw musiałam do łazienki. Obudziłam się dość wcześnie jak na moje standardy, ostatnio potrafiłam spać. Louis obok nie było. Poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w jeansy i wielką bluzkę. Zeszłam na dół gdzie siedział mój poddenerwowany mąż.
- Co się stało?- zapytałam.
- Lottie nie wróciła na noc.- odpowiedział.
- Pewnie została u chłopaków.- stwierdziłam i poszłam do kuchni.
- No i tego się boję.- powiedział idąc za mną.
- Przecież oni się nią zajmą.
- Tak, a jeśli ona i Niall, no wiesz...
- Co mam wiedzieć?
- No spali ze sobą.- odpowiedział.
- Weź przestań się zachowywać jak nadopiekuńczy ojciec, bo jeszcze nim nie jesteś. Kotku, Lottie to odpowiedzialna dziewczyna i na pewno nie zrobi nic głupiego, a Niall do niczego jej nie zmusi. Przecież go znasz, to najbardziej nieśmiały chłopak jakiego znam.
- A co jeśli? Nie chcę, żeby jej się krzywda stała.
- Zaufaj swojemu przyjacielowi i siostrze.
- No ja im ufam, w pewnym sensie. Czemu jej nie odwiózł?- jęknął wyprowadzając mnie tym samym z równowagi.
- Louis do jasnej cholery, nawet jeśli się przespali to ich sprawa. Oni będą w najgorszym wypadku rodzicami. Z łaski swej przestań się tak zachowywać bo mnie to kurwa drażni.- krzyknęłam.
- Dobra, ale ty nie przeklinaj.
- Jak mnie nie będziesz wyprowadzał z równowagi to nie będę przeklinać. Chodź pojedziemy do tej redakcji.
- A śniadanie?
- Odechciało mi się jeść. Chodź bo pojadę sama.
No wiem krótki wyszedł, no ale cóż nic lepszego nie wymyślę. Mile widziane komentarze i do nastepnego.
Amy niezle potrafi ustawic Louisa hehe :D swietny :) ciekawe czemu Lottie nie wrociła na noc. Czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńNo Amy daje sobie radę z Lou. Ja sądzę że Lottie straciła cnotę nocą ;)
OdpowiedzUsuńLouis jak się tej Amy słucha :D Świetny!:)
OdpowiedzUsuńBiedny Lou...Rozdział świetny... A Lottie to bym radziła w najbliższym czasie omijać Lou ;) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńAle mu się oberwało:) Świetny!
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział :D
OdpowiedzUsuńLouis, ty biedaku!;c Super rozdział.!:)buziaki, weny!;*
OdpowiedzUsuńzdenerwowana Amy - to jest coś. <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie. :)
czekam na kolejny rozdział. *,*
one-direction-back-off-camera.blogspot.com
marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com
Witaj Klaudyś,
OdpowiedzUsuńjeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", chcesz doskonalić swój warsztat, być może wydać pierwszą książkę zapraszam serdecznie do dołączenia do Klubu Młodych Pisarzy lub Klubu Kreatywnego Pisania. Więcej informacji tutaj: http://www.literaryartinstitute.com/
Pozdrawiam serdecznie