czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 30 Są różne rodzaje miłości.

Amelia
Coraz szybciej zbliżał się wrzesień, a Lottie chodziła coraz bardziej smutna.  Dosłownie uśmiechała się przy Niallu. Całą trójką usiedliśmy do kolacji. Szesnastolatka grzebała niemrawo w talerzu. Strasznie szkoda mi jej było.
- Louis powiedz jej w końcu bo się nam dziewczyna zagłodzi.- rozkazała mężowi.
- Co ma mi powiedzieć?- zapytała Lottie podnosząc głowę do góry.
- Wiesz siostra rozmawiałem z mamą i zgodziła się, żebyś mogła zostać z nami.
Niebieskie oczy zaświeciły się radośnie. Wstała od stołu i przytuliła brata.
- Podziękowania należą się mojej żonie. - powiedział Lou, a ta zaczęła mnie przytulać.
- No chyba podoba ci się perspektywa mieszkania z płaczącym dzieckiem.- zaśmiałam się.
- Fajnie będzie.- stwierdziła.- Lou mogę iść do Nialla. Proszę, proszę braciszku.
- A idź tylko niech cię później odwiezie. 
- Dziękuję.
Wybiegła z jadalni. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Z Louisem zaczęliśmy się śmiać. Mój mąż pozmywał naczynia, a ja siedziała na kanapie. Straszliwie bolały mnie plecy. Dołączył do mnie Lou z popcornem. Oglądaliśmy jakiś film, praktycznie siedziałam na jego kolanach. Louis z jękiem się ode mnie odsunął.
- Kochanie nie znęcaj się nade mną.- powiedział.
- Ja się znęcam?
- Mam na ciebie taką ochotę, że ledwo się powstrzymuję. Nie chcę zrobić wam krzywdy.- odpowiedział, a ja się zaśmiałam.
- Fajnie wiedzieć, że chociaż wyglądam jak hipopotam to nadal cię pociągam.
- Nie wyglądasz jak hipopotam, jesteś najpiękniejsza na świecie.- pocałował mnie policzek.
- Lou, ja muszę jutro zajść do pracy.- powiedziałam.
- Do pracy, Amy jesteś na zwolnieniu.
- Tak, ale ja się nudzę i napiszę może kilka artykułów. Lou ty zaraz jedziesz na dwa tygodni, a ja się będę nudzić i tęsknić. Muszę się czymś zając. Lepsze pisanie artykułów niż malowanie ścian.
- No dobra jutro pojedziemy do redakcji.
- Dziękuję.- cmoknęłam go w usta.- Śpię dzisiaj na kanapie.
- Co? Czemu?- zapytał.
- No bo nie chce mi się ruszać. Plecy mnie bolą.
- Oj ty moje biedactwo.
Lou podniósł się z kanapy i wziął mnie na ręce. Sprawiał wrażenie, że nic dla niego nie ważyłam, a jak ostatnio ustałam na wagę to sama się przeraziłam. Położył mnie na łóżku. Kilka chwil później smacznie sobie spałam. Musiałam obudzić się w środku nocy. Głodna byłam jak cholera. Po cichu, żeby nie obudzić Louisa wstałam z łóżka. Jakoś ostatnio byłam strasznie niezdarna. Walnęłam się nogą w nóżkę od naszego łóżka.
- Cholera jasna. Głupia nóżka.- powiedziałam.
- Co się stał?- zapytał zaspany Lou.
- Nic tylko się uderzyłam. Śpij.
- Gdzie idziesz?
- Głodne jesteśmy.- odpowiedziałam.
- Było mnie obudzić kochanie.
- Przecież sama mogę sobie zrobić jeść.
- Chodź i nie dyskutuj.
Louis uparł się i zrobił mi jeść. Trochę się dziwnie na mnie patrzył jak poprosiłam o masło orzechowe i ogórki.
- Dobra ponoć w ciąży je się strasznie dziwne rzeczy. Mam nadzieję, że cię mdłości nie będą męczyć.
- Przeszły mi już dawno. Dziękuję pyszne było. Idziemy spać?
- Tak.
Poszliśmy na górę, tylko ja najpierw musiałam do łazienki. Obudziłam się dość wcześnie jak na moje standardy, ostatnio potrafiłam spać. Louis obok nie było. Poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w jeansy i wielką bluzkę. Zeszłam na dół gdzie siedział mój poddenerwowany mąż.
- Co się stało?- zapytałam.
- Lottie nie wróciła na noc.- odpowiedział.
- Pewnie została u chłopaków.- stwierdziłam i poszłam do kuchni.
- No i tego się boję.- powiedział idąc za mną.
- Przecież oni się nią zajmą.
- Tak, a jeśli ona i Niall, no wiesz...
- Co mam wiedzieć?
- No spali ze sobą.- odpowiedział.
- Weź przestań się zachowywać jak nadopiekuńczy ojciec, bo jeszcze nim nie jesteś. Kotku, Lottie to odpowiedzialna dziewczyna i na pewno nie zrobi nic głupiego, a Niall do niczego jej nie zmusi. Przecież go znasz, to najbardziej nieśmiały chłopak jakiego znam.
- A co jeśli? Nie chcę, żeby jej się krzywda stała.
- Zaufaj swojemu przyjacielowi i siostrze. 
- No ja im ufam, w pewnym sensie. Czemu jej nie odwiózł?- jęknął wyprowadzając mnie tym samym z równowagi. 
- Louis do jasnej cholery, nawet jeśli się przespali to ich sprawa. Oni będą w najgorszym wypadku rodzicami. Z łaski swej przestań się tak zachowywać bo mnie to kurwa drażni.- krzyknęłam.
- Dobra, ale ty nie przeklinaj. 
- Jak mnie nie będziesz wyprowadzał z równowagi to nie będę przeklinać. Chodź pojedziemy do tej redakcji.
- A śniadanie?
- Odechciało mi się jeść. Chodź bo pojadę sama. 


No wiem krótki wyszedł, no ale cóż nic lepszego nie wymyślę. Mile widziane komentarze i do nastepnego.

9 komentarzy:

  1. Amy niezle potrafi ustawic Louisa hehe :D swietny :) ciekawe czemu Lottie nie wrociła na noc. Czekam na nn - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  2. No Amy daje sobie radę z Lou. Ja sądzę że Lottie straciła cnotę nocą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis jak się tej Amy słucha :D Świetny!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Lou...Rozdział świetny... A Lottie to bym radziła w najbliższym czasie omijać Lou ;) Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mu się oberwało:) Świetny!

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebisty rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Louis, ty biedaku!;c Super rozdział.!:)buziaki, weny!;*

    OdpowiedzUsuń
  8. zdenerwowana Amy - to jest coś. <3
    kocham to opowiadanie. :)
    czekam na kolejny rozdział. *,*

    one-direction-back-off-camera.blogspot.com
    marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Klaudyś,
    jeśli interesuje Cię pisanie "na poważnie", chcesz doskonalić swój warsztat, być może wydać pierwszą książkę zap­raszam ser­decznie do dołącze­nia do Klu­bu Młodych Pi­sarzy lub Klu­bu Kreatyw­ne­go Pi­sa­nia. Więcej in­for­mac­ji tu­taj: http://www.literaryartinstitute.com/

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń